Gdy listopadowa aura nie nastrajała pozytywnie do życia, postanowiliśmy poszukać słońca i ciepła gdzieś na południu Europy. Wybór padł na Sycylię, a dokładniej miejscowość San Vito Lo Capo położoną w północno-zachodniej części wyspy. O tym słynnym sycylijskim rejonie słyszałam już od dawna i zawsze w samych superlatywach. Jak się okazało – zdecydowanie zasłużenie.
Okolice San Vito Lo Capo to mój drugi, po Arco, włoski rejon wspinaczkowy, jaki odwiedziłam. Ta malutka miejscowość jest bardzo popularna i tłumnie odwiedzana przez turystów, na szczęście tylko w sezonie wakacyjnym. Jesienią jest tu bardziej kameralnie, częściej można spotkać wspinaczy niż tradycyjnych turystów.
Wspinanie w rejonie San Vito Lo Capo
Większość sektorów w okolicy San Vito ma południową lub zachodnią wystawę, dzięki czemu nawet po deszczu większość ścian dość szybko przesycha. Wapienna skała ma bardzo dobre tarcie, a często ostre chwyty bezlitośnie „pożerają” skórę. Samo wspinanie jest bardzo różnorodne – można znaleźć zarówno, klasyczne płyty z krawądkami, klamiaste przewieszenia, jak i ciekawe tufy. W okolicy Monte Monaco jest także sporo wspinania wielowyciągowego. Przeważnie drogi ubezpieczone są spitami, choć zdarzają się też ringi. Na stanowiskach najczęściej spotkać można tzw. „baranie rogi” lub metalowe karabinki zjazdowe, rzadziej zdarzają się łańcuchy lub pojedyncze ringi zjazdowe.
Przez większość wyjazdu wspinaliśmy się w różnych sektorach Scogliera di Salinella, ogromnego, długiego na 4 kilometry klifu skalnego położonego nad samym morzem. Podzielony jest on na trzy części: Północną, Środkową i Południową, do każdej z nich z centrum San Vito dojechać można autem w 5-15 minut. Wystawa skał jest południowo-zachodnia, co jest ogromnym atutem, jeśli wybieramy się tam jesienią i lubimy wygrzać się w słoneczku. Wzdłuż muru Scogliera di Salinella rozlokowanych jest również kilka grot, które są idealne na dzień deszczowy (a tych na początku naszego wyjazdu niestety nie brakowało).
Pół dnia spędziliśmy również w sektorze Crown of Aragon, położonym między San Vito Lo Capo a Castelluzzo. Tam słońce świeci już od rana, zatem lepiej wybrać ten rejon na nieco bardziej pochmurny i chłodny dzień. Dominują tam trudniejsze drogi (od 7a w górę, choć znajdzie się też kilka łatwiejszych) o bulderowym charakterze i w przewieszeniu.
Topo, z którego korzystaliśmy, to najnowsze 7. wydanie „Sicily Rock” z 2020 roku, które obejmuje rejony San Vito Lo Capo, Castelluzzo i Custonaci. Mimo, że znajdziemy w nim już 1200 dróg, i tak natrafiliśmy na skałę, która nie była opisana, co tylko pokazuje, jak dynamicznie rozwija się wspinanie w tej części Sycylii. Każdy sektor jest bardzo dobrze opisany, na mapkach zaznaczone są parkingi (choć na niektóre lepiej nie wjeżdżać małym autem, drogi dojazdowe bywają w kiepskim stanie) oraz jest podany czas dojścia pod dany sektor. Sporo dróg w przewodniku opatrzonych jest dodatkowymi komentarzami, a najbardziej polecane oznaczone są symbolem truskawki. Z naszego doświadczenia wynika jednak, że również drogi bez tego oznaczenia były warte zrobienia 🙂
Podczas wyjazdu zrobiliśmy (lub próbowaliśmy zrobić) łącznie ponad 40 dróg w zakresie od 5a do 6c i niemal wszystkie z nich były albo ładne albo bardzo ładne. Poniżej subiektywny ranking 10 tych najpiękniejszych, które szczególnie nam zapadły w pamięć i z którymi naprawdę warto się zmierzyć:
- Topi Sfrattati, 6a, White Wall – Cala Mancina – piękna po dużych ostrych krawądkach, pełno chwytów i stopni, jednolita od początku do końca, łatwa w swej wycenie,
- Melchiorre, 6b, Grotta del Cavallo – siłowe wspinanie po tufach w przewieszeniu
- Ildefonso, 5c, Fakiros Wall – Fakiros Beach – piękna, 30-metrowa droga (15 wpinek!) po dobrych, choć niekiedy ostrych chwytach, warto przedłużyć dwie wpinki, żeby uniknąć przegięcia na linie,
- Il mano di fadri, 6a, Fakiros Wall – Fakiros Beach – najdłuższa droga na ścianie (34 metry), cala droga bardzo ładna, górna część trochę trudniejsza, ciekawe zacięcie z krawądkami, poza tym fajne odcinki po klamach,
- Colazione Piú, 5b, Bunker – długa i piękna droga po klamach, super ruchy,
- Classic Deluxe, 6a+, Bunker – jedna z najładniejszych w tej wycenie, świetne wspinanie od początku do końca,
- Intermezzo, 6c, Bunker – najpierw łatwe wejście na półkę, potem ładne techniczne wspinanie po krawądkach i płytkich dziurkach,
- Fay is the boss, 6a, Portella delle Vacche – piękna płyta po dobrych krawądkach i stopniach, warto też zrobić sąsiednią Stay straight (5c), bardzo podobna i nieco łatwiejsza,
- Kronos, 6a, Garden – piękna i ewidentna droga od dziury do dziury,
- Hera, 5c+, Garden – długa i ładna, ale trudna orientacyjnie, w topo podpisana jako Leda (odwrotnie niż na skale).
Dzień restowy
Jedną z opcji na dzień restowy lub – jak w naszym przypadku – na dzień bez warunu jest trekkingowa wycieczka na pobliską Monte Monaco, czyli charakterystyczną górę wznoszącą się nad główną plażą San Vito. Wejście zajmuje około 1-1,5 godziny wygodną ścieżką, a szlak zaczyna się przy Strada Comunale Mondello za miastem. Na szczycie znajduje się ogromny drewniany krzyż, zaś przy nim mała skrzyneczka z zeszytem, do którego można się wpisać.
Warto również wybrać się do Erice, niewielkiego średniowiecznego miasteczka położonego na szczycie wzgórza na wysokości ponad 700 metrów n.p.m. Już sam dojazd bardzo krętą drogą dostarcza ciekawych wrażeń. Spacerując wąskimi brukowanymi uliczkami naprawdę można poczuć się, jak gdyby cofnęło się w czasie o kilkaset lat. Z jednego z punktów widokowych ulokowanych wokół miasteczka można dostrzec pobliskie Trapani oraz wyspy Egady, a z innego – Monte Cofano i fragment Scogliera di Salinella. Po raz kolejny doświadczyliśmy uroków spędzania wakacji poza sezonem – w Erice było bardzo niewielu turystów, co pozwoliło na swobodne zwiedzanie i chłonięcie klimatu miasteczka. Nie mieliśmy również problemu z pozostawieniem auta – miejsc parkingowych wokół miasteczka nie brakowało i o tej porze roku były darmowe.
Polecanymi opcjami na dzień restowy są również pobliskie rezerwaty Zingaro i Monte Cofano oraz odwiedzenie Trapani i Palermo. Niestety, nie starczyło nam już na nie czasu, po deszczowych pierwszych dniach chcieliśmy maksymalnie wykorzystać dobrą pogodę na wspinanie.
Informacje praktyczne
1. Dojazd:
Na Sycylię najszybciej dostać się samolotem i wypożyczyć auto na miejscu. Całkiem tanio udało nam się znaleźć bilety z Wrocławia do Palermo, z którego jedzie się do San Vito około półtorej godziny. Po przeszukaniu wyszukiwarek z wypożyczalniami aut zdecydowaliśmy się na małego Fiata Pandę w Italy Car Rent. Za 11 dni zapłaciliśmy nieco ponad 1000 zł (wypożyczenie + ubezpieczenie). W samym San Vito nie ma większych problemów z parkowaniem w listopadzie – parkingi po sezonie są w dużej mierze puste i darmowe.
2. Nocleg:
W San Vito Lo Capo oraz pobliskich miejscowościach można wybierać spośród wielu możliwości noclegowych. Dostępne są 2 kempingi – popularny wśród wspinaczy El-Bahira, ulokowany dosłownie pod klifem Scogliera di Salinella, oraz znajdujący się bliżej centrum miasteczka kemping La Pineta. Po sezonie nie ma jednak problemu ze znalezieniem prywatnej kwatery w dobrej cenie i taki był też nasz wybór. Za nasz nieduży apartament z antresolą w centrum San Vito Lo Capo i jakieś 200 metrów od plaży zapłaciliśmy 300 euro za 11 nocy. Na parkingi wzdłuż klifu Scogliera di Salinella mieliśmy od 5 do 15 minut jazdy autem. Podczas pierwszych kilku dni pobytu, kiedy praktycznie bez przerwy padał deszcz, bardzo się cieszyliśmy, że nie musimy spędzać czasu w wilgotnym namiocie 🙂
3. Zakupy:
W San Vito Lo Capo są dwa nieduże markety – Mio Mercato Superstore przy głównej drodze wjazdowej oraz Deco w centrum. Na Via Mattarella, gdzie mieszkaliśmy, znajduje się dodatkowo bardzo fajna piekarnia ze świeżymi bułeczkami i przekąskami oraz dobrze zaopatrzony warzywniak.
4. Gdzie zjeść:
Po sezonie większość restauracji i kawiarni jest zamknięta, a ze względu na wysokie ceny żywności przeważnie gotowaliśmy sami. Jednak podczas codziennych spacerów po miasteczku znaleźliśmy też kilka miejscówek, które chętnie odwiedziliśmy:
- Caffe Savoia – położona w centrum miasteczka przy placu obok Santuario di San Vito. Świetna kawiarnia z przepysznymi lodami, słodkimi i słonymi przekąskami oraz kawą. Tam zaglądaliśmy najczęściej 🙂
- Morsi e Sorsi – typowa, malutka włoska knajpka z przemiłą obsługą i bardzo smacznym jedzeniem. Gwarne, ale urocze miejsce. I mają obłędne tiramisu 🙂
- Ristorante Pizzeria Cortile di Cerere – większa restauracja z przepięknym wystrojem i również bardzo smacznym jedzeniem, niestety z fatalną obsługą, która bardziej była zajęta sobą niż obecnymi na sali klientami.
Twoje relacje z wspinaczki na Sycylii w San Vito Lo Capo są prawdziwie inspirujące! Opisane przez Ciebie miejsca, skały i atmosfera sprawiają, że chce się natychmiastowo wyruszyć w góry. Wspinaczka to nie tylko fizyczne wyzwanie, ale także głębokie doświadczenie natury i kultury danego miejsca. Super!